fbpx

Gdzie zjeść na Krecie, czyli moje ulubione restauracje na Krecie i kilka słów o greckich tawernach

by Kucharka w baletkach

Gdzie zjeść na Krecie to pytanie, które pojawiło się jeszcze przed wyjazdem na Kretę.

Przyznam się szczerze, że wakacje na Krecie cieszyły mnie podwójnie.

Po pierwsze, zwiedzanie tych wszystkich pięknych miejsc.

Po drugie – wiadomo, jedzenie. Greckie pyszne świeże piękne jedzenie pełne warzyw, oliwy, owoców morza i kreteńskiego miodu.

Nasza grecka wyprawa miała dwie części Jedną skupioną wokół wschodniej części wyspy, bo w Heraklionie postawiliśmy nasze pierwsze kroki w Grecji. Natomiast drugą w części zachodniej, obok Chanii.

Czy na Krecie łatwo znaleźć dobre restauracje?

Na początku muszę podkreślić, że nie był to wyjazd skupiony wokół jedzenia.

Gdzie zjeść na Krecie to trudne pytanie

Robiłam co mogłam, żeby na naszym zwiedzaniowo-plażowym szlaku, znalazły się jakieś restauracyjne perełki Takie, w których poczujemy prawdziwą grecką gościnność, czyli filoxenię, sielskość i doznamy kulinarnych zachwytów.

Z bólem serca muszę jednak przyznać, że nie zawsze na takie perełki trafialiśmy. W czasie całego wyjazdu byliśmy w kilkunastu restauracjach, ale z ręką na sercu na odpowiedzieć na pytanie gdzie zjeść na Krecie, mogę polecić tylko kilka.

Faktem jest, że Kreta żyje z turystów. Tawerny, bary, kawiarnie są dosłownie na każdym rogu. Jestem pewna, że mnóstwo z tych miejsc jest przecudownych. My po prostu niektóre z nich pominęliśmy, bo nie były na naszej drodze. Zresztą jest ich tyle, że nie mam pojęcia czy jeżdżenie na Kretę na każde wakacje wystarczyłoby, żeby je wszystkie odwiedzić ;)

Co nie podobało mi się w niektórych restauracjach na Krecie?

Jednak, równie dużo jest również typowo turystycznych tawern. W nich jedzenie jest średnie, restauracyjni nagabywacze stoją przed i próbują zwabić nowych klientów, co bardziej irytuje, niż zachęca do wejścia. A dodatkowo, próbuje się podbić rachunek podając na przykład chleb, którego goście nie zamówili i nie wspominając o tym, że doliczy się go do rachunku.

Nie mam pojęcia czy to coś, co nie powinno mnie wzburzać. Jednak uważam, że to nie fair. Jeżeli nie zamawiam czegoś, znaczy, że tego nie chcę, a gdy dostaję coś na stół, odbieram to jako gościnność restauracji. Tak właśnie było w restauracjach, które mam zamiar Wam polecić.

Jednak, byliśmy też w takiej, w której doliczyli nam do rachunku suchy chleb. Podali go nam bez naszej prośby, a zjedliśmy go tylko dlatego, że zostało dużo sosu z jednego dania. I choć we wspomnianej restauracji jedzenie było w miarę smaczne, widziałam jej polecenia na innych blogach, a sama uchodzi za jedną z lepszych w Kissamos, to nie mam zamiaru jej nikomu polecać.

Co urzekło mnie w restauracjach na Krecie?

Jednak, dość o negatywach ;)

Warto teraz przejść do najważniejszej sprawy, czyli gdzie zjeść na Krecie. Czyli po prostu dobrych restauracji na Krecie. Bo choć mam tylko kilka miejsc, każde z nich niesie ze sobą tyle szczęścia, pyszności i gościnności, że jestem pewna, że każde z nich zapamiętacie na długo.

Ja już wiem, że każde z tych miejsc odwiedzę jeżeli znajdę się w tamtych stronach w najbliższych latach. Czego sobie i Wam życzę ;)

W miejscach, które Wam polecę urzekło mnie nie tylko jedzenie. Oczywiście, w każdym wypadku było pyszne, a my wychodziliśmy najedzeni, szczęśliwi i z trudem odmawiający zamówienia czegoś jeszcze ;)

Jednak, urzekła mnie też właśnie wspomniana grecka gościnność i sympatyczność.

Gdzie zjeść na Krecie, żeby poczuć grecką gościnność?

W każdej z restauracji, w której byliśmy, choć przez moment poczuliśmy się wyjątkowo. I to też było ważne kryterium oceny przy wyborze miejsc, gdzie zjeść na Krecie.

Tawernia Stomio sprawiła, że czuliśmy się jak na obiedzie u naszej greckiej babci, której nie mamy.

Będąc w To Stachi natomiast pan właściciel opowiadał nam o roślinkach, które sam hoduje i które lądują w jedzeniu, które zamówiliśmy. Dodatkowo, obiecał, że dorzuci dla nas coś ekstra do domowego chleba, który rano upiekł, jakbyśmy byli jego znajomymi od lat.

Natomiast przed tawerną Knossos, nie spotkałam nigdy tak gościnnej sympatycznej i uśmiechniętej obsługi, która sprawiła, że czuliśmy się, jakbyśmy wpadli do cioci na lunch.

A w tawernie Sunset nakarmiono nas tak od serca z uśmiechem widząc nasze zmasakrowane miny po górskiej przeprawie na Czerwoną Plażę, że miałam ochotę wyściskać tego pana, który pewnie łowił te owoce morza rano.

W każdym z tych miejsc jedzenie było ważne i pyszne. Jednak, widząc, jaką dbałość o jakość jedzenia i samego potraktowania gościa, przykłada się w tych miejscach, dopiero czuje się, jak na prawdziwej greckiej uczcie. Mam nadzieję, że doświadczycie tego będąc na Krecie :)

Gdzie zjeść na Krecie?

Tawerna Knossos, Rethimno

To była miłość od pierwszego wejrzenia. O tawernie Knossos czytałam już na Krytyce Kulinarnej.

Jednak, polecana była nawet przez nasz przewodnik i przez samego wujka Google. I to zdecydowanie moje ulubione kulinarne odkrycie na Krecie.

Gdzie zjeść na Krecie - Tawerna Knossos

Mówi się, że im lepszy widok, tym gorsze jedzenie. Jednak, w tym wypadku to się zupełnie nie sprawdza. Tawerna Knossos położona jest bowiem w sercu turystycznego traktu, tuż przy porcie z widokiem na latarnię, a jedzenie serwują tam wyborne.

Siedzi się na zewnątrz przy małych stoliczkach poustawianych blisko siebie, co sprawia wrażenie, że jest się na jednej wielkiej greckiej uczcie. Wystrój utrzymany jest w bieli i błękicie. Dekoracje stanowią dynie, papryki i inne warzywa, co mi od razu się spodobało.

Ryba dorada w Knossos

W tawernie Knossos można posmakować tradycyjnej greckiej domowej kuchni, z naciskiem na ryby i owoce morza. My szczególnie polecamy doradę pieczoną w całości, która była najlepszą doradą w naszym życiu, a dodatkowo podana była z grecką pastą grochu favą i pieczonymi ziemniakami.

Gdzie zjeść na Krecie - mule w Knossos

Wyśmienite są też mule w białym winie, które jednak poleciłabym bardziej na przekąskę lub na mały głód ;) Jednak, sos z białego wina jest tak idealnie wyważony i finezyjny, że trzeba go spróbować!

Gdzie zjeść na Krecie - sałatka grecka w Knossos

W tawernie Knossos zjedliśmy też sałatkę grecką, za którą nie przypadamy, a która była bardzo w punkt, z dużą ilością warzyw i fety, najlepsze oliwki na całej wyspie, przepyszną favę (zamówiliśmy dużą porcję, bo po tej podanej do ryby mieliśmy ochotę na więcej) i domowy chleb.

Ich chleb podany z pomidorami i oliwą to coś, co powinni podawać do każdego zamówienia. Jest idealnie chrupiący, a jednocześnie miękki, cudownie skąpany w oliwie, a podany ze świeżymi mięsistymi pomidorami to coś cudownego.

W tawernie Knossos wylądowaliśmy dwa razy, bo ostatniego dnia musieliśmy się pożegnać z Kretą w najlepszym stylu ;) Za każdym razem było cudownie za każdym razem na koniec dostaliśmy na deser lody, co zdecydowanie jest idealnym deserem na Krecie ;)

Gdzie zjeść na Krecie - lody w Knossos

Ceny nie są najniższe, ale też nie najwyższe. Dorada kosztuje 18 euro, ale z chlebem (2 euro) można spokojnie najeść się w 2 osoby. Małże to koszt 10 euro, a sałatki czy pasta fava 5-8 euro. Moim zdaniem, zdecydowanie warto :)

Tawerna Stomio, w drodze na plażę Elafonisi

Tawernę Stomio odkryłam przypadkiem, kiedy byliśmy w drodze na plażę Elafonisi i zgłodnieliśmy. A ja sama zadałam sobie pytanie, gdzie zjeść na Krecie ;)

W porze lunchowej (ok. 13) to miejsce było puste, ale kiedy już wracaliśmy z plaży ok. 20 było wypełnione po brzegi. I wcale się temu nie dziwię ;)

W tej tawernie zostaliśmy nie tylko bardzo, a to naprawdę bardzo nakarmieni i rozpieszczeni. Poczuliśmy się też bowiem trochę jak na niedzielnym obiedzie u greckiej babci, której nie mamy.

Już od samego wejścia czuć z jaką troską i rodzinną werwę prowadzone jest to miejsce. Wszystkie stoliki znajdują się pod drzewami, wokół gości biegają różne zwierzęta, a kilka stolików od nas spędza czas rodzina właścicieli. Grecki piknik u greckiej rodziny wręcz ;)

Jedzenie też było bardzo „babcine” – duże porcje, mające w sobie domowy smak, dużą ilość warzyw i pyszności.

Gdzie zjeść na Krecie - grzanki w Stomio

Jako przystawkę dostaliśmy grzanki z oliwą i pomidorami – chrupiące, bardzo smakowite, przygotowane z najlepszych składników, więc nie mające prawa nie smakować ;)

Potem zamówiliśmy dolmades, czyli „greckie gołąbki” w liściach winogron z ryżem i warzywami, boureki, czyli zapiekankę z ziemniakami, cukinią i kozio-owczym serem (myzithra) oraz koźninę.

Ja mięsa tylko spróbowałam, żeby móc powiedzieć, że to trochę wyjątkowe czerwone mięso, nie takie suche jak wołowina, bardziej tłuste, ale nieco mniej smaczne, jednak warto spróbować, jeśli jecie mięso ;) Ja z czystym sercem polecam boureki, po którym trudno było mi wstać od stołu ;)

Gdzie zjeść na Krecie - deser w Stomio

Na deser też zostaliśmy sowicie obdarowani wielkim talerzem arbuza, ciastem z semoliny i wielką porcją raki. Idealne zakończenie niedzielnego greckiego obiadu ;)

Ceny są bardzo przystępne – za dolmades i inne przystawki ok. 4-6 euro, za dania główne 8-10 euro (droższe dla owoców morza ;).

To Stachi, Chania

To Stachi to miejsce, które zna każdy roślinożerca, który znajdzie się w okolicy Chanii. Jest to bowiem grecka rodzinnie prowadzona tawerna, która serwuje wyłącznie wegetariańskie i wegańskie dania. I robi to w mistrzowski sposób.

Mam wrażenie, że To Stachi stało się już trochę kreteńską mekką roślinożerców. Oczywiście musiałam się tam pojawić i ja, a im dłużej byłam, tym bardziej mi się podobało.

Gdzie zjeść na Krecie - koniecznie w To Stachi

To Stachi to bardzo niepozorny lokal. Nie za duży, nie za mały, urządzony dość skromnie, ale z pięknymi obrazami na ścianach. Dostając menu można znaleźć nie tylko opcje bez mięsa, ale tez opcjonalnie wegańskie, zupełnie wegańskie, bezglutenowe. Wszystko jest przygotowywane w duchu slow food z warzywami z własnego ogródka i serem własnej produkcji.

Nasze zamówienie zresztą przyjmował sam przemiły właściciel, który powiedział na co możemy się dziś zdecydować i obiecał, że dorzuci coś od siebie do chleba na początek. A tym czymś ekstra okazały się faszerowane kwiaty cukinii ryżem. Bardzo smaczne, lekkie i aromatyczne.

Gdzie zjeść na Krecie - kwiaty cukinii w To Stachi

Na kolejne kulinarne eksperymenty zdecydowaliśmy się na faszerowane pieczarki warzywami i serem (dostępna była też opcja wegańska bez sera), kalitsounia, czyli pieczone ciastko z ciasta filo z serowym farszem oraz okrę w pomidorach (w menu była co prawda fasola gigantes, ale urosła akurat okra, więc jak można jej było nie wykorzystać ;)).

Faszerowane pieczarki to było mistrzostwo – były duże, miękki, cudownie nadziane, bardzo smaczne i świetnie pasowały do hummusu z miętą podanego obok.

Kalitsounia była chrupiąca na zewnątrz, mięciutka w środku, delikatna i również bardzo smaczna. Natomiast okra w pomidorach to był bardzo aromatyczny pomidorowy gulasz z mięsistą okrą i dodatkiem ziemniaków, który z chęcią zjadłabym znowu.

Na deser dostaliśmy tradycyjnie owoce, tym razem melon, i podobnie jak w Stomio, ciastko z semoliny.

Tawerna Sunset, Matala

Idąc, a właściwie doczłapując do tawerny Sunset po małym spontanicznym górskim trekkingu, liczyliśmy na ucztę z owoców morza. I dostaliśmy przecudowną kolację z owocami morza, cudownymi warzywami i uśmiechem na ustach od gospodarzy. To sprawiło, że to było idealne zwieńczenie tamtego męczącego i pełnego niespodzianek dnia (może kiedyś o nich opowiem ;)).

Zaczęliśmy od potrawy, o której słyszałam już w Polsce, czyli krewetek saganaki. To krewetki w sosie pomidorowym zapieczone z fetą. Były bardzo smaczne, cudownie maczało się w nich chleb, a jedyną moja uwagą było to, że mogli użyć większych krewetek, ale to już kwestia gustu ;)

Po krewetkach dostaliśmy kolejne bardzo greckie danie, czyli najbardziej aromatyczne, soczyste i soczyście nadziane pomidory. Nie tylko pięknie wyglądały, ale smakowały absolutnie cudownie, świeżo i mogłabym zjeść takich z dziesięć lub więcej.

Gdzie zjeść na Krecie - owoce morza w tawernie Sunset

Królową wieczoru jednak okazał się talerz grillowanych owoców morza. Kosztował nas 18 euro, ale myślę, że taki talerz i dodatkowe frytki były tego warte. Wszystkie owoce morza były tylko delikatnie doprawione, ale porządnie zgrillowane, czyli tak jak lubię najbardziej. Moim faworytem tutaj był kalmar, a mój chłopak upodobał sobie ośmiornicę. Jednak, tak naprawdę wszystko było pyszne, świeże i cudowne. Mogłabym jeść tak codziennie!

Mam nadzieję, że skorzystacie z tych propozycji gdzie zjeść na Krecie. Jeśli tak, albo jeśli już kiedyś byliście w którymś z tych miejsc, koniecznie dajcie znać w komentarzu, jakie macie wrażenia. Mi one wszystkie zostaną w pamięci na zawsze i wiem, że na pewno je odwiedzą przy najbliższej okazji ;)

coś na dokładkę?

Skomentuj

Close